piątek, 12 sierpnia 2011

eurocamp.

Witajcie , własnie wróciłam do domu. Szykujcie się na mega dlugą notke, watpie ze ktos z Was to przeczyta , ale napisze to dla siebie, zeby gdzies zapisać te wspomnienia, dzis zdjec nie bedzie, bo jest ich coś około 2 tysiace, wiec jeszcze ich nie ogarnęłam.
Zaczne od takich ogólnych rzeczy, od tego ze ten obóz to było najlepsze co wydarzyło sie w ciągu tych wakacji, albo w ciągu wakacji w ogole.Strasznie, ale to strasznie chciałabym tam pojechac za rok, obiecałam juz komus ze za rok się tam spotkamy. Dobra to zaczynamy... nie wiem czy bee potrafiła, ale sprobuje opisac wszystko od początku...
A wiec jak tylko przyjechalismy, czyli w sobote , rozdzieliliśmy się po pokojach, ja byłam z Izu, Jasmin i Julia :) Miałysmy najmniejszy chyba pokoik, ale całkiem przytulny, nie miałysmy problemów typu pełno wódki w pokoju i takie tam, było całkiem spokojnie ;) Ogólnie to przez cały dzien zjeżdzali się ludzie z Niemiec, Gorzowa Wlkp., Finlandii, Francji , Białorusi i Bułgarii. Nie zapomne jak Kaśka wbiegła na sale konferencyjna i odrazu do nas ze, cytuje, zaje*iści Bułgarzy przyjechali, haha : D Nie no spoko byłi, ale z charakteru nizbyt, osobiscie wole Francuzów :)
Pozniej, nastepnego dnia, zaczely sie warsztaty , miałam świetna grupe, byłam z Małym, Dejvidem, dziewczynami z Gorzowa, Fabim i Reyem, Bułgarem, Dimą i Agata i ze Sklanym z Kompetenztu, czy jak to tam sie pisze. 2 dni pracowalismy w takich grupach na temat Realize the skills, czyli rzeczy powiazane z byciem niepełnosprawnym, a we wtorek przedstawilismy wyniki swojej pracy przed burmistrzem Frankfurtu :) w Poniedziałek odbył sie jeszcze turniej streetsoccer :) i chyba bodajże w poniedziałek albo we wtorek, juz nie pamietam wieczorem był National Evening of France, według mnie najlepszy ze wszystkich oczywiscie razem z Polskim ;>  Dobra... co tam sie jeszcze działo... Kurcze, juz zaczynam nie pokolei , ale wybaczcie nie da sie inaczej :P Ogolnie to w niedziele czy tam juz sobote, ale to chyba niedziela była odbyła sie impreza w pokoju Finów, tak zwana Tea Party One. Pozniej jakos w tygodiu był wieczór Fiński, to troche spieprzyli polacy bo zaprosili nasza jakas smieszna grupe taneczna ze Słubic zeby wystapili, bo ogolnie to prawie wszyscy Fini tam tańczyli ;) I nie wiem czy to miał byc jakis pojedynek czy cos, ale wiadomo , ze Finowie lepiej zatańczyli : D W tygodniu jakos zaczęły sie warsztaty, ja wybrałam taneczne , był towarzyski, którego nie tańczylismy z dziewczynami bo tancerki i trenerzy nas wkurzali... ale za to BreakDance z Finami i HipHopa z Karolą i Natala tańczylysmy a wczoraj przedstawialismy to przed wszystkimi :) W piątek byla wycieczka do Lubben, bylismy na Spreewald, na poczatku sie troche bałam ale pozniej było spoko, pozniej pojechalismy na zjazd saneczkowy, ja nie weszłam, juz raz kiedys byłam i było okropnie :P
Ogólnie to wieczorami były ogniska, wychodziliśmy na plaże, siedziałysmy w pokojach, na sali, były kręgle w którym byłam mega zła i raz na saunie tez byłysmy i ogolnie kocham to miejsce. W sobote był bal, pełno żarcia, nasz polonez i Słowiański Bazaar który chłopaki wygrali ( cos w stylu mam talent ) . Rano jeszcze był chrzest i jak juz myslalam ze wyjde z tego sucha w ostatniej chwili kiedy szukałam kolczyka francuzi mnie wrzucili ;p Wieczorem wybralismy sie na plaze, akurat fajerwerki były i własnie w sobote zaczeły sie komplikowac pewne sprawy, ale to zostawie dla siebie, wracajac z plazy jedyne na co mialam ochote to wejsc do łózka i szybko zasnąć i pogadac z pewna osobą, ale bylo to tam niemozliwe... W niedziele sprawy dnia poprzedniego skomplikowały sie jeszcze bardziej, ale jakos z tego wybrnęłam, moze za rok o ile tam pojade inaczej to wszystko sie poukłada.. Drugi tydzien minął niesamowicie szybko, cwiczenia z warsztatów, inne warsztaty, plaża , wyjazd do Berlina - zakupy i takie tam, wyjazd do Słubic, czyli czas wolny i do domu i czwartek czyli dzien zakonczenia, jeszcze w miedzy czasie Polish Evening i Bialoruski i Bulgarian i tak strasznie to szybko minęło. Wczoraj zakończenie, w nocy prawie nikt nie spał, ja spałam, bo brzuch mnie bolał i głowa chyba od tego płaczu, wstałam na 6 pozegnac Francuzów a o 9 my wyjechalismy. I rano znowu płacz. Jedyne co teraz mi stamtąd zostało to wspaniałe wspomnienia, plakietka moja i ktora dostałam od Victora, bluzka takze od niego, płaszcz wodoodporny ( coś jak worek na smieci na człowieka, które dzisiaj rozdawali ) , rozne ulotki i pełno, ale to pełno wspaniałych zdjęć.
Strasznie mi bedzie brakowała porannego wrzasku Martina, "We are going to the beach" Skalnego a pozniej juz prawie wszystkich i tak przez 10 minut na cały ośrodek się darli, grania w karty, spania na materacach na sali, spania w kazdym miejscu gdzie sie tylko mogło, bo 4-5 godzin to za mało w nocy ;p Eisbreakerów, których nikt nie lubił tez bedzie mi mimo wszystko brakowała, chodzenia sie myć w 10 osób, plaży, ludzi a w szczególnosci kiedy David tam smiesznie wymawiał moje imie i ogolnie jego i Victora i nawet Toniego i tych wszystkich twarzy i polaków tez bedzie mi brakowac, bo mimo ze jestesmy w jednym miescie to raczej sie juz tak nie spotkamy... tych scen erotycznych Małego i Stanleya i naszej cudownej sesji zdjeciowej i Anki, znaczy sie mozna juz na nią mowic " kur*a Anka" bo i tak wiekosc osob tak mowilo, jest to najbardziej szalona osoba jaka kiedykolwiek mogłam poznac i nawet bedzie mi brakowac ze nikt juz nie powie na mnie Owocowy Ludek... I za ogniskami i jeszcze raz za głosem Dejvida, bo tak bardzo sie do niego przyzwyczaiłam i nawet tego jak Karol mnie wkurzał i naszego kochanego przez wszystkich Milana - czyli Rambo i Kasi bedzie mi brakować i śpiewania z Angela "Give me everything" gdzie znalysmy z 3 słowa z piosenki i malowania paznokci na stole pingpongowym i tak cholernie, cholernie wszystkiego... Jak tylko słysze wiekszosc z tych piosenek ktore tam słuchalismy odrazu płacze, juz mam tak spuchniete oczy ze wygladam jak zombie...
Jutro wyjezdzam, ale postaram sie wgrac pare zdjec tutaj.
Zegnaj EuroCampie, zegnajcie wszyscy a w głowie nadal mam słowa "Goodbye Jagoda" które wypowiedziane ze smutkiem utkwiły mi strasznie w pamieci, wtedy wybuchłam najwiekszym płaczem, zdałam sobie sprawe ze juz ich nigdy nie zobacze. Kocham ich, tak strasznie chce tam wrocic...

4 komentarze:

  1. Przeczytałam całość i mogę tylko powiedzieć, że musiałaś się naprawdę zajebiście bawić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jej,ale mialas fajny wyjazd.kurcze az zazdroszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wierzę ze jeszcze tam wrócisz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę wyjazdu i już nie mogę doczekać się foci z niego :P

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do obserwowania ;)))
Anonimy proszę o podpisywanie się :)
Na wszystkie pytania chętnie odpowiem !

Pozdrawiam serdecznie miśki :** !